Człowiek żyjący w XXI wieku powinien zawsze mieć w lodówce coś, co w godzinie głodu może po prostu wyjąć i od razu zjeść. Na dodatek najlepiej, żeby były to dania, które można przechowywać przez dłuższy okres, w razie gdyby czarna godzina nie nadchodziła przez jakiś czas. Takie właśnie są opiekane śledzie, o których zdaje się dzisiaj nieco zapomnieliśmy, a szkoda.
Śledź to jedna z tańszych ryb dostępnych na dzisiejszym rynku. Mimo to, ta niepozorna rybka nie ustępuje ilością właściwości odżywczych droższym i bardziej eleganckim gatunkom.
Zbliża się zima, a razem z nią czas, kiedy to właśnie po śledzie częściej sięgamy. Uprzedzając więc o kilka dni śledziową gorączkę, przedstawiam pierwszy przepis z ich wykorzystaniem.
Do tego rodzaju potrawy wybieram małe rybki, których nie tylko nie trzeba kroić, ale też szybko się smażą i przechodzą smakiem zalewy. Świetnie też prezentują się w słoju – jak na śledzie…
ja to jestem pies na ryby. Zwęszyłam dobry smak :D
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Wygladaja cudnie!
Pomimo, że nie jestem zwolennikiem śledzików chyba się skuszę bo zapowiada się uczta dla podniebienia
Niepokojące te Twoje zdjęcia:) mroczne. no i ten bluszcz oplatający. widać wpływ niedawnego halloween:)
Nie patrzyłam na nie w ten sposób. Zwyczajnie starałam się pokazać je jak najlepiej.
Każda ryba, która pływa w naszym morzu jest pyszna! :)
Wow, dzieło sztuki. Ma Pani niesamowity talent do ukazywania potraw na zdjęciach! :)
Dziękuję, dawno nie słyszałam większego komplementu. Cieszę się, że udało mi się zwykłe śledzie pokazać w ciekawy sposób :)
Nie przepadam za śledziami ale w tej postaci mogłabym je jeść i jeść… bardzo smaczne :)
tylko jak je upilnować przez miesiąc ba przez tydzień choć