Gorąco… Cudownie… Rozpływam się, ale nie narzekam, kocham lato…
A z okazji weekendu i napływającej fali upałów – oby na długo z nami została przygotowałam jogurtowy serniczek na zimno. Taki nieco oszukany, ale po ostatnich wybrykach, ptysiach i całej tej kalorycznej rozpuście postanowiłam zrobić coś lżejszego.
Jeśli się dziś za to zabierzecie, na jutro będzie jak znalazł, w sam raz do popołudniowej kawki, a nawet wcześniej. Serniczek ten bowiem przeleżakować w lodówce swoje musi. Ja wykorzystałam maliny, ale równie dobrze będą smakowały truskawki, czy jagody. Wspaniale smakuje w plenerze, nawet jeśli jest to tylko balkon.
Składniki:
- 500g jogurtu greckiego
- 500g malin
- 20-25g żelatyny deserowej
- 1 różowa galaretka u mnie rubinowa, która ma wyraźny smak malin
- kilka malin do dekoracji
- cukier/cukier waniliowy do smaku
Żelatynę namaczamy w zimnej, przegotowanej wodzie. Owoce dokładnie miksujemy z cukrem mając na uwadze to, że po połączeniu z jogurtem i schłodzeniu będą znacznie mniej słodkie, łączymy z żelatyną i odstawiamy do lodówki. Gdy zaczną tężeć, mikserem łączymy jogurt i owoce. Wszystko wylewamy na tortownicę o średnicy ok 20cm i odstawiamy do lodówki do stężenia.
Różową galaretkę przygotować wg przepisu na opakowaniu i odstawić do schłodzenia. Schłodzoną galaretkę odstawiamy do lodówki i czekamy aż zacznie tężeć. Na warstwę jogurtową wykładamy owoce i zalewamy delikatnie taką tężejącą już galaretką.
Deser odstawiamy do całkowitego zastygnięcia, a najlepiej na całą noc.
Smacznego :)