Wrzesień częstuje nas raczej chłodną aurą, co zdecydowanie sprzyja przesiadywaniu pod kocem. Czasami za kompana mam „Małego księcia”, czasami męża, od czasu do czasu film, który planowałam obejrzeć ze sto lat temu…
Na takie okazje dobrze jest mieć coś dobrego do podjadania. Flammkuchen sprawdza się idealnie na takie jesienne, słotne wieczory. Świetnie smakuje właśnie jako przekąska do podjadania, ale może być też niecodziennym dodatkiem do rozgrzewających zup. W obu przypadkach bardzo lubię tę niemiecką odmianę pizzy.
Flammkuchen to prosty placek chlebowy z dodatkiem aromatycznej cebuli i wędzonego boczku – proste, tanie, a takie smaczne.
Czy Masz może coś wspólnego z tym krajem ? Najpierw piękny Sachertorte teraz Flammkuchen – pyszności zarówno jedno jak i drugie. Ja mieszkam w Austrii i tutaj też bardzo często serwowane są obie potrawy. Pozdrawiam serdecznie
Fajne podjadacze :)
ooooooooo :)
Czy Masz może coś wspólnego z tym krajem ? Najpierw piękny Sachertorte teraz Flammkuchen – pyszności zarówno jedno jak i drugie. Ja mieszkam w Austrii i tutaj też bardzo często serwowane są obie potrawy. Pozdrawiam serdecznie
Bardzo lubię, ale to bardzo
coś dla mnie :D
To wygląda jak pizzam, w zasadzie ten przepis to jest jak na ciasto do pizzy, ale wygląda ciekawie