Gdzieś słyszałam, że ludzie, którzy nie lubią słodkości nie mogą być dobrymi osobami… Czy to prawda nie wiem, może coś w tym jest, bo sama rzadko mam ochotę na słodycze, a potrafię być nie lada zołzą… Jak już jednak przyjdzie taki dzień, kiedy zamarzę o czymś pysznie słodkim, nie zadowolę się byle batonikiem. Tak powstał pomysł zrobienia takiego tortu z okazji „bez okazji”. Takie ciasto to świetne rozwiązanie dla wszystkich „niepiekących” lub mających zepsute piekarniki – o dziwo znam więcej takich osób, niż można by przypuszczać ;)
Tego tortu, moi Drodzy nie pieczemy i chwała mu za to. Potrzebuje on za to miejsca w dolnych partiach lodówki i znika z niej szybciej niż się go przygotowuje. Zaznaczam jednak, że nie jest to jeden z tych modnych wiosną lekkich i niskokalorycznych deserów. Mimo to polecam, bo jest pyszny.
Składniki:
- 200g herbatników, ja wykorzystałam pełnoziarniste (tak, aby dodać jakiś „zdrowy” akcent”)
- 1/2 kostki masła (nie margaryny)
- 500g rabarbaru
- 1 łyżeczka żelatyny
- 3 łyżki cukru waniliowego
- 150 ml wody
- 750ml słodkiej śmietanki 30-36%
- 200g białej czekolady
Masło roztopiłam, uważając by się nie przypaliło. Herbatniki rozdrobniłam, zalałam masłem i dokładnie wymieszałam. Na posmarowaną olejem tortownicę wyłożyłam herbatniki i ugniotłam, tworząc spód mojego tortu. Odstawiłam do lodówki, by stężał, na około 1h.
Żelatynę zalałam zimną wodą, by się namoczyła. Rabarbar obrałam i pokroiłam. W niewielkim garnku zagotowałam 150ml wody i wrzuciłam pokrojony rabarbar i cukier waniliowy. Gotowałam ok. 10 minut. Po tym czasie zdjęłam garnek z kuchenki i dodałam namoczoną żelatynę. Dokładnie rozmieszałam i odstawiłam do ostygnięcia. Później można wstawić do lodówki, szczególnie gdy jest ciepło.
Teraz czas na górną warstwę, czyli pysznie rozpływający się w ustach krem czekoladowy. Śmietanę należy podgrzać, tak by była gorąca, uważając jednak by się nie zagotowała. Gdy będzie już gorąca, wrzucić posiekaną czekoladę i rozpuścić. Odstawić do przestygnięcia, a następnie wstawić do lodówki na ok 2h.
Gdy rabarbar zacznie tężeć, wylewamy ją na nasz herbatnikowy spód i znów odstawiamy. Nie dodałam wiele żelatyny, by rabarbar nie przypominał galaretki, tak więc nie zetnie się zupełnie, ale wystarczająco, by się nie rozpływać.
Na koniec wyciągamy czekoladową śmietanę. W tym miejscu nie zalecam kosztowania, bo może się to skończyć tym, że braknie kremu na ciasto… Ubijamy śmietanę mikserem i wylewamy na ciasto. Odstawiamy do całkowitego stężenia.
Ten tort dobrze jest przygotować dzień wcześniej, by miał czas dobrze zastygnąć w lodówce.
Ciasto podajemy schłodzone.
moja drobna rada: przed krojeniem tortu dobrze jest rozgrzać nóż, którym zamierzamy to robić. W tym celu dobrze jest włożyć ostrze na chwilę do gorącej wody.
Rewelacyjnie wygląda. Mam wielką karpę rabarbaru w ogródku :) Muszę spróbować, ale z moim brakiem talentu do pieczenia będzie ciężko.
Oj tam, oj tam… Tego tortu się nie piecze ;) Musi się udać :) Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :)
Ten torcik to najgorszy przepis jaki kiedykolwiek zrealizowałam, tłusty okropnie i mega „ciężki” a wszystko zrobiłam identycznie jak w przepisie…jak dla mnie okropieństwo…zdecydowanie lepszy jest na spodzie biszkoptowym i samą bitą śmietaną!
Połączenie białej czekolady i kremówki nie należy do lekkich i nie podlega to żadnej dyskusji, nawet wspomniałam o tym we wpisie. Biszkoptowy będzie na pewno lżejszy i delikatniejszy, wszystko jest kwestią gustu i upodobań. Dziękuję jednak za Pani opinię i mimo wszystko zapraszam ponownie po inne propozycje, być może znajdzie Pani coś odpowiedniego dla siebie. Pozdrawiam :)